Obudziłam się w jakiejś wielkiej sypialni na miękkim łóżku. Wstałam i przeciągnęłam się, potężnie przy tym ziewając. Nagle dotarło do mnie, co się niedawno wydarzyło. Vivian wylosowała mnie na trybuta siedemdziesiątych czwartych igrzysk głodowych. Wtedy zemdlałam. Ale gdzie teraz jestem? Czy po upadku zostawili mnie w spokoju i wylosowali kogoś innego? Nie.. To niemożliwe. Nagle wyczułam lekkie trzęsienie podłogi. Natychmiast podbiegłam do okna i rozsunęłam zasłony. Ciepłe promienie słoneczne zalały mi twarz, a ja z przerażeniem zrozumiałam, że nie jestem już w swoim dystrykcie. Jestem w pociągu.
***
- Jeszcze jeden dzień i znajdziemy się w samym sercu Kapitolu! - powiedziała słodkim głosem zapewne Vivian. Stałam w swoim przedziale z uchem przytkniętym do drzwi. Dzięki mojemu podsłuchiwaniu dowiedziałam się, że jednak mnie nie oszczędzili i wkrótce stanę do walki na arenie, z dwudziestoma trzeciema trybutami. Przymknęłam oczy. Czas zapoznać się z mentorami.
- Już się ocknęła! - zawołał ktoś, słysząc jak otwieram drzwi. Wyszłam z pokoju i stanęłam przed trojgiem ludzi. Oczywiście odrazu rzuciła mi się w oczy Vivian. Dzisiaj miała na sobie błękitną sukienkę w rybie wzorki oraz równie niebieski kapelusz przypominający zwitek sieci. Granatowa szminka dopełniała urok kobiety.
- Kate! Poznaj twoich mentorów - objęła mnie i pociągnęła w stronę mężczyzny oraz kobiety siedzących na kanapie. Wiedziałam jak się nazywają. Nietrudno było zgadnąć. Uśmiechnęłam się do nich i podałam rękę.
- Finnck Odair - przedstawił się. - A to jest..
- .. Annie Cresta. Wiem - dokończyłam za niego wymieniając z mentorką pełne ciepła spojrzenie. Finnick, dwudziestoczteroletni mężczyzna, zwycięzca 65 głodowych igrzysk, a zarazem chodzący seksapil. W szkole dziewczyny gadają tylko o nim. Podobno prezydent Snow sprzedaje jego ciało kapitolińczykom. Szczerze mu współczuje, ale trzeba przyznać, że jest oszałamiająco przystojny.
- Miło nam cię poznać - oznajmiła Annie. Wiem tylko tyle, że zwyciężyła w 70 igrzyskach i do dzisiaj jest lekko ,,oszołomiona" .
- Mam jedno pytanie. Kto jest drugim trybutem? - spytałam, a Finnick odrazu się skrzywił. Vivian westchnęła cicho.
- Skarbie.. Nie smuć się, ale... - zaczęła Annie. Już wiem o co jej chodzi. Wylosowali kogoś mi bliskiego.
- Kto to? Mówcie! - Zażądałam histerycznym tonem.
- Kate. - szepnął ktoś za moimi plecami. Natychmiast się obróciłam i spojrzałam w tamtym kierunku. Logan.
- To niemożliwe! - zaczęłam się cofać. - To niemożliwe!
- Spokojnie! Kate! Zrozum. Musiałem się zgłosić! - wyjaśnił chłopak. O co mu chodziło?
- Logan się zgłosił na trybuta, za twojego młodszego brata. - powiedziała Vivian patrząc na mnie ze współczuciem.
- Wylosowałaś mojego brata?! - krzyknęłam jej prosto w twarz. No.. Może trochę przesadziłam. W końcu to nie jej wina. Mimo to pobiegłam do pokoju trzaskając drzwiami i pozwalając dać upust emocjom. Łzy spływały mi po policzkach, a ja wiłam się na łóżku z rozpaczy. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Mogę wejść? - Logan zajrzał do mnie przez szparę. Kiwnęłam głową na znak zgody i w ciszy pozwoliłam zająć mu miejsce obok mnie na łóżku.
- Dziękuje - wyszeptałam po kilku minutach milczenia. Wiedziałam, że gdyby mój brat stanął na arenie, nie wytrzymałby nawet jednego dnia.
- Może obejrzymy dożynki? - spytał Logan głaszcząc mnie po włosach. Wtuliłam się w niego i włączyłam telewizor. Na ekranie pojawił się obraz z losowania w dystrykcie pierwszym. Jakaś blondwłosa dziewczyna ochoczo zgłosiła się na trybuta wchodząc na scenę z triumfalnym uśmieszkiem. Chłopak z jej dystryktu zostaje wylosowany, ale widać że właśnie tego chciał. Podobnie dzieje się w dwójce. Zresztą co się dziwić. To zawodowcy. Po paru minutach na ekranach pojawiam się ja, kiedy Vivian wyczytuje moję imię i nazwisko. Wyglądam idiotycznie, zataczam się i upadam na ziemię. Wokół panuje rozgardiasz, a moje bezwładne ciało zabierają prosto do pociągu. Potem nadchodzi czas na wybór chłopaka. Wyraźnie słyszę jak Vivian wyczytuje mojego brata. Chwilę później zgłasza się za niego Logan.
- Cóż za nieoczekiwany zwrot akcji! - piszczy podekscytowana Vivian. Teraz już wiem na jaką ofiarę wyszłam. Zawodowcy wezmą mnie na pierwszy cel kiedy stanę do walki na arenie. Przymknęłam oczy i wtuliłam się mocniej w bruneta patrząc jak z dystryktu piątego losują jakąś przerażoną rudowłosą dziewczynę o lisiej twarzy. W następnych dystryktach nie dzieje się nic ciekawego aż w końcu moją uwagę przyciąga nieoczekiwany zwrot akcji w dystrykcie dwunastym. Tam z kolei zostaje wylosowana jakaś drobna dwunastolatka, a za nią zgłasza się jej siostra. Szczerzę im współczuje, ale jednocześnie podziwiam dziewczynę. Kończymy oglądać igrzyska i kładziemy się spać. Jutro dojedziemy do Kapitolu.
~*~
Dziękuje wszystkim za miłe komentarze zostawione pod poprzednim rozdziałem :)
*O*
OdpowiedzUsuńTo jest takie gtufowwyuwuqnkqiq! *-*
No weź przecież wiadomo, że ona umrze! W rybie wzorki powiadasz? Bardzo fajnie napisane, a i Finnick jest mój! ❤️
OdpowiedzUsuńNa początek błędy :D
OdpowiedzUsuńdwudziestoma trzeciema? dwudziestoma trzema XD
Koniec :)
Teraz ogólnie, podsumowując:
FINNICK IS MINE! <3
no ale przez to, że będzie w tym opowiadaniu- masz babo gwarancję, że zostanę :3
rozdział super, ciekawy zwrot akcji z tym Loganem :D
Pozdrawiam, czekam na nn
i weny ;)
~smiertelnamysl.blogspot.com
O rany! Sama sie śmieje z siebie, że taki głupi błąd zrobiłam :o Ale bardzo dziękuje że to zauważyłaś! :)
UsuńSuper ♥ Czekamm na kolejny ;DD Dawaj dalej ;3
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://powrotdoprzeslosci.blogspot.com/
Dziękuje napewno zajrze :)
UsuńGenialne i jest Finnick ! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńMój Finnick! ♥ Wiedziałam, że będzie ♥.♥
OdpowiedzUsuń