Obudziłam się muskana delikatnie przez promienie słoneczne
padające na moją twarz. Podniosłam się z łóżka z uśmiechem, który natychmiast
zniknął mi z ust gdy przypomniałam sobie jaki wypada dzisiaj dzień. Dożynki. W
tym roku wypadały 74 Głodowe Igrzyska czyli 6 w moim życiu. Miałam 17 lat,
dwóch młodszych o 2 lata braci i starszą o rok siostrę. Wszyscy we czwórkę
mieliśmy jeszcze szanse trafić na arenę. Wstałam pospiesznie i poszłam do
łazienki ubierając się w przyszykowaną dla mnie białą sukienkę. Kasztanowe
włosy spięłam w kok i poszłam na śniadanie. Cała rodzina siedziała już przy
stole nie odzywając się do nikogo. Spojrzałam niechętnie na jedzenie. Byłam z 4
dystryktu, jedzenia zawsze mieliśmy pod dostatkiem. Głównie jadamy ryby - mój
dystrykt wyróżnia się ryboustwem. Po skończonym śniadaniu, przy którym każdy
milczał, wyszłam na zewnątrz. Za godzinę dożynki, musiałam się odstresować. Od razu
pobiegłam do mojego przyjaciela, Logana. Znamy się od urodzenia i jesteśmy w
tym samym wieku. Zapukałam do jego domu. Otworzył mi wysoki, muskularny brunet
trzymający w ręką niedojedzoną krewetkę.
- Kate! - szepnął i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk czując jak rośnie mi gula w gardle. - Wejdź do środka.
- A nie możemy się przejść? - spytałam z nadzieją.
- Jasne - zaśmiał się cicho i chwycił mnie za rękę. Wybiegliśmy z domu. Szliśmy w ciszy, rozglądając się wokoło. Ulice były czyste i zadbane, a sklepy pełne świeżych towarów. Tutaj w czwórce, jedynce i dwójce żyliśmy lepiej niż w innych dystryktach. Czasem zastanawiałam się jak to jest być tym ,,gorszym".
- Za pół godziny losowanie. - szepnęłam i spuściłam głowę. Chłopak milczał wpatrując się w dal.
- Nienawidzę tego dnia. Po prostu nie cierpię..
- A kto lubi? Tylko te dumne z siebie dwa pierwsze dystrykty. Pewnie słyszałeś, że zgłaszają się dobrowolnie na tą chorą rzeź - wybuchłam. - Nie rozumiem dlaczego ludziom się wydaje, że śmierć i zabijanie ludzi jest takie przyjemne..
- Niektórzy to robią tylko dla sławy. Wiem o co ci chodzi. Boisz się, że cię znowu wylosują. - popatrzył mi w oczy z powagą. Cholera, miał racje.. W wieku 14 lat zostałam wylosowana podczas dożynek. Myślałam, że już po mnie, kiedy nagle jakaś osiemnastoletnia dziewczyna zgłosiła się za mnie, ginąc potem w trzeci dzień igrzysk. Miałam straszne wyrzuty sumienia i koszmary, które śnią mi się do dzisiaj.
- Nie bój się, masz mnie! - brunet przyciągnął mnie do siebie głaszcząc po głowie.
- Jeszcze dwa lata i będę to miała za sobą. - westchnęłam i wtuliłam się w chłopaka. Po niecałej godzinie zaczęliśmy się zbierać do corocznego losowania.
- Kate! - szepnął i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk czując jak rośnie mi gula w gardle. - Wejdź do środka.
- A nie możemy się przejść? - spytałam z nadzieją.
- Jasne - zaśmiał się cicho i chwycił mnie za rękę. Wybiegliśmy z domu. Szliśmy w ciszy, rozglądając się wokoło. Ulice były czyste i zadbane, a sklepy pełne świeżych towarów. Tutaj w czwórce, jedynce i dwójce żyliśmy lepiej niż w innych dystryktach. Czasem zastanawiałam się jak to jest być tym ,,gorszym".
- Za pół godziny losowanie. - szepnęłam i spuściłam głowę. Chłopak milczał wpatrując się w dal.
- Nienawidzę tego dnia. Po prostu nie cierpię..
- A kto lubi? Tylko te dumne z siebie dwa pierwsze dystrykty. Pewnie słyszałeś, że zgłaszają się dobrowolnie na tą chorą rzeź - wybuchłam. - Nie rozumiem dlaczego ludziom się wydaje, że śmierć i zabijanie ludzi jest takie przyjemne..
- Niektórzy to robią tylko dla sławy. Wiem o co ci chodzi. Boisz się, że cię znowu wylosują. - popatrzył mi w oczy z powagą. Cholera, miał racje.. W wieku 14 lat zostałam wylosowana podczas dożynek. Myślałam, że już po mnie, kiedy nagle jakaś osiemnastoletnia dziewczyna zgłosiła się za mnie, ginąc potem w trzeci dzień igrzysk. Miałam straszne wyrzuty sumienia i koszmary, które śnią mi się do dzisiaj.
- Nie bój się, masz mnie! - brunet przyciągnął mnie do siebie głaszcząc po głowie.
- Jeszcze dwa lata i będę to miała za sobą. - westchnęłam i wtuliłam się w chłopaka. Po niecałej godzinie zaczęliśmy się zbierać do corocznego losowania.
••••••••••••••••
- Auć - syknęłam z bólu czując jak strażnik pokoju kłuje
mnie w palec i przyciska go do kartki zostawiając tam ślady mojej krwi.
Przeszłam pospiesznie dalej, ładując się w rząd siedemnastolatek i wyszukując
wzrokiem Logana. Stał już w wyznaczonym miejscu wlepiając we mnie spojrzenie
błękitnych oczu. Posłałam mu uśmiech pełen nadziei i ścisnęłam rękę stojącej za
mną siostry. - Wszystko będzie dobrze - szepnęła I obydwie skierowałyśmy wzrok na scenę. Wchodzili na nią po kolei : burmistrz, dotychczasowi zwycięzcy i Vivian Bigmow - opiekunka naszego dystryktu. Wyglądała jak zwykle jakby to ująć... nietypowo...jaskrawożółte szpilki, wściekle różowa sukienka w dziwacznym kroju, fioletowe futro z norek i niebieska peruka. Do tego tona makijażu na twarzy... Już na pierwszy rzut oka widać było, że pochodzi z Kapitolu. Podeszła do mównicy i rozejrzała się wokoło robiąc dziwaczne miny. Popukała kilka razy w mikrofon i zaczęła przemawiać swoim energicznym jak zawsze głosem.
- Szczęśliwych głodowych igrzysk i niech los wam zawsze sprzyja! - zaszczebiotała. – Najpierw obejrzymy specjalny film, który przywieźliśmy wam z samego Kapitolu!
O nie… Tylko nie to… Co roku ten sam filmik pojawiał się na białych ekranach przed losowaniem. Opowiadał o mrocznych czasach kiedy to dystrykty zbuntowały się przeciwko Kapitolowi. Ten z nimi wygrał i postanowił, że odtąd co roku z każdego dystryktu wybierze się dziewczynę i chłopaka w wieku od 12 do 18 lat, którzy stoczą na arenie walkę na śmierć i życie. Zwycięzca, który jako jedyny przeżyje zostanie na zawsze obładowany luksusem i dobrobytem. Wszyscy mają pamiętać o tym jaki to Kapitol jest potężny i nie należy się buntować przeciwko niemu, bo to się skończy źle dla całego Panem.
- Kocham ten film! Czyż nie jest piękny? – spytała się nas Vivian i widząc, że jak zwykle nikt się nie odzywa, machnęła ręką i zbliżyła się do mikrofonu.
- A teraz wybierzemy jedną młodą kobietę i mężczyznę, którzy będą mieli zaszczyt reprezentować dystrykt czwarty! Oczywiście damy mają pierwszeństwo – uśmiechnęła się, a mi zrobiło się niedobrze. Vivian podeszła do szklanej kuli wypełnionej po brzegi karteczkami. Włożyła do niej rękę i zaczęła szukać odpowiedniej kartki. W końcu złapała i podeszła do mównicy. Wszyscy jak na komendę wstrzymali oddech.
- Tylko nie ja, tylko nie ja! – powtarzałam w myślach cała zestresowana. – TYLKO NIE JA!
Vivian odwija karteczkę i krzyczy na cały głos :
- Kate Vallery! – nie mogę uwierzyć. Czy to prawda? Niemożliwe. To nie ja! Błagam tylko nie ja! Jednak to nie jest przesłyszenie. Wszyscy na mnie patrzą ze współczuciem.
- To nie mogę być ja – ostatni raz szepczę i padam na ziemię nieprzytomna
~*~
Hej :3 to mój nowy blog, będzie o Kate, dziewczynie z czwartego dystryktu i... reszty się dowiedzie potem XD / Kate.
Hahhaaha... zaczęłam czytać... widzę słowo 'ryby' i przez reszte opowiadania się śmieję. XDD Nie mg jeść orzechów, no? ;p
OdpowiedzUsuńDobra a teraz normalny komentarz. Ja, wybredna osoba, która nigdy nie oglądała igrzysk, przeczytała to i chce dalej. o.o
OdpowiedzUsuńSuper ♥
OdpowiedzUsuńWidzę tu dużo wspólnego z orginałem, co mi się podoba.
Zaskoczylaś mnie tym mdleniem na końcu. Zawsze wylosowani starają się sprawiać wrażenie silnych itp, a tutaj bum! :o
Oooo, widzę, że tutaj też Logan? :D
Obserwuję iczeka na nn ^^
Pozdrawiam i weny życzę ♥
~ http://smiertelnamysl.blogspot.com/
Pisz dalej Rybo :o podoba mi się i wg <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń