Od ponad godziny
wędrowałam dokoła areny, szukając sojuszników. Połyskujące blond włosy Glimmer
zauważyłabym z odległości stu metrów. Westchnęłam i usiadłam pod wielkim dębem.
Wyjęłam z plecaka jeden z noży i zaczęłam nim skrobać ziemię. Sucha warstwa gleby
sypała się niczym piasek. Zero śladu wody czy wilgoci. Oparłam się o korę
drzewa i spojrzałam w górę. Słońce powoli zachodziło przybierając pomarańczową
barwę. Chciałabym je ujrzeć drugi raz. Czas pokaże czy dane mi jest ujrzeć
piękno następnego dnia...
Siedziałam tak pod
drzewem dwie godziny odpoczywając i oswajając się z myślą, że jestem na arenie
i w każdej chwili mogę zginąć. Wiele ryzykowałam siedząc na ziemi. Wiedziałam,
że zbliża się noc więc nie chciałam już szukać Logana i pozostałych sojuszników.
Wdrapałam się na drzewo, które okazało się być o wiele wygodniejsze niż
myślałam. Ułożyłam się niezdarnie na rozłożystej gałęzi, skrywając się w cieniu
korony drzewa. Położyłam ręke na brzuchu. Byłam potwornie głodna i spragniona,
ale w plecaku miałam tylko dwa jabłka. Z piciem było gorzej. Nie miałam nic.
Westchnęłam i spojrzałam rozpaczliwie na czerwony owoc wielkości pięści.
Przełknęłam ślinę. A co jeśli jabłka są zatrute? Ze wstrętem cofnęłam ręke i
pogodziłam się z myślą, że do rana nic nie zjem. Modliłam się, aby Logan tu
przyszedł i zabrał mnie. Najlepiej do dystryktu czwartego. Jednak wiedziałam,
że to niemożliwe. Zwycięzca będzie tylko jeden i szczerze życzyłam mu wygranej.
***
Zmierzchało, a ja
kuliłam się z zimna. Dygotałam i szczękałam zębami próbując mocniej podwinąć
kolana do klatki piersiowej. Otoczyłam się ramionami i spojrzałam na
rozgwieżdżone niebo. Kiedyś mama uczyła mnie różnych konstelacji. Bez trudu
odszukałam duży i mały wóz oraz łabędzia. Uśmiechnęłam się na myśl o tym, że
jeszcze coś pamiętam. Możliwe, że teraz mama na mnie patrzy i wierzy w moją
wygraną.
Nagle powietrze
przeszyły dwa wystrzały armatnie. Poderwałam sie raptownie w górę, mrużąc oczy.
Nadstawiłam uszu i usłyszałam krzyki jakiejś kobiety. Była zrozpaczona i coś
czułam, że w tej chwili stała się w pewnym sensie ofiarą zawodowców. Czekałam w
napięciu na wystrzał, ale się go nie doczekałam. Widocznie trybutce udało się
uciec...
Ponownie oparłam
się już nieco spokojna o drzewo. Moich uszu dobiegł hymn Panem, a na niebie rozbłysnął
napis ,, POLEGLI ". Zacisnęłam palce i otworzyłam szerzej oczy, aby nie
umknął mi żaden zmarły trybut. W końcu pokazało się pierwsze zdjęcie. Nie byłam
zdziwiona, gdy ujrzałam trybutkę z trójki. Czyli zawodowcy z jedynki i dwójki
tradycyjnie przeżyli. Ciekawe czy Logan ucieszy się, gdy nie zobaczy mojego
zdjęcia. W głębi serca przeczuwałam, że on żyje. Nie myliłam się! Następne
zdjęcie przedstawiało trybuta z piątki. Odwróciłam wzrok, powtarzając sobie że
to nie do końca moja wina. Działałam w obronie własnej. Spokojnie. Skup się! Z
trudem otworzyłam zaciskane przed chwilą powieki. Zobaczyłam jeszcze zdjęcia
obu trybutów z szóstki, chłopaka z ósemki, dziewczyne z dziewiątki i dwoje z
dziesiątki. Na niebie pokazał się emblemat Kapitolu i na arenie zapanowała
cisza. Osiłek i mała Rue z jedenastki przeżyli zarówno jak i Katniss oraz Peeta
czyli dwaj zakochańce. Teraz wiedziałam, że obawiać się tylko muszę
czarnoskorego i ,,dziewczyny, która igra z ogniem". Reszta raczej nie
stanowi dla mnie zagrożenia. Zmęczona zamknęłam oczy i zasnęłam już całkowicie
spokojna.
*
Rankiem obudziło
mnie świergotanie ptaków i burczenie w brzuchu. Otworzyłam oczy i rozejrzałam
się próbując nie hałasować. Nikogo w pobliżu nie było a plecak wciąż miałam
przy sobie. Zeskoczyłam z drzewa i poczułam silny skurcz w żołądku. Czułam, że
jak zaraz nic nie zjem to umre z głodu. Bezmyślnie wyjęłam jabłko i wgryzłam
się w soczysty miąższ. Boże, jakie to było pyszne! Przełknęłam pierwszy kawałek
i odczekałam minutę. Nie zauważyłam żadnej zmiany. Wrzasnęłam z radości,
płosząc ptaki siedzące na gałęziach drzew. Natychmiast zakryłam usta ręką i
zerwałam się z miejsca karcąc się w duchu za moją głupotę. Jakby Czarnoskóry z
jedenastki był w pobliżu, podzieliłabym los trybuta z piątki. Po dziesięciu
minutach nieustannego biegu zatrzymałam się uważnie nasłuchując. Cisza.
Zaskakująca cisza.. Wyraźnie czułam na sobie czyjś wzrok. Okręcałam się,
obracając w palcach noże. Za plecami usłyszałam szelest. To coś znikło za
wielkim głazem. Zwierze czy trybut? Nie czekając ani chwili dłużej, schowałam
się za drzewem ostrożnie zza niego wyglądając. Przed oczami mignął mi kosmyk
rudych włosów i czerwono-czarna kurtka jednego z trybutów. Zmrużyłam oczy i
czekałam na ponowne ujawnienie się trybuta. W końcu, po dwóch minutach zza
drzewa wyłoniła się rudowłosa dziewczyna o lisiej twarzy. Ją jako jedyną
zapamiętałam biorąc pod uwagę te słabsze dystrykty. Na trenigach wydawała się
cicha, wystraszona, ale w pełni skupiona. Wiedziałam, że z pewnością jest
najinteligentniejsza na całej arenie i stanowiła potencjalne zagrożenie. Miała
szanse wygrać igrzyska, oczywiście nikogo nie zabijając. Przypomniałam sobie
słowa Finnicka. ,,Udawaj twardą i nieobliczalną. Wtedy zdobędziesz
sponsorów". Polecenie było jasne i zrozumiałe. Według niego powinnam teraz
zerwać się z miejsca i ruszyć za trybutką. Tak też zrobiłam. Wyszczerzyłam się
do dziewczyny i zaczęłam biec w jej stronę. Ta krzyknęła cicho i widząc pęk
noży w mojej ręce, wystraszona, obróciła się i zaczęła biec co chiwila potykając
się o własne nogi. Kiedy miałam ją na wyciągnięcie ręki, ujrzałam biały numerek
na ramieniu dziewczyny. Pochodziła z dystryktu piątego. Rozszerzyłam oczy i
wciągnęłam gwałtownie powietrze. Poczułam jak robi mi się słabo. Chłopak,
którego zabiłam pochodził z jej dystryktu. Nogi powoli zaczęły odmawiać mi
posłuszeństwa, a świat zaczął się rozmazywać. Przed oczami miałam powykręcane i
zakrwawione ciało trybuta, którego zabiłam. Poczułam jak upadam na ziemię i
zaczynam się turlać po niej staczać w dół. Nagle chłód ogarnął moje ciało, a
twarz wykrzywiła się z bólu. Wpadłam do jeziora. Z trudem wygramoliłam się z
wody i oceniłam straty. Zostałam tylko z plecakiem i jednym nożem. Miałam
ochotę się położyć i nigdy nie obudzić. Wystawiłam twarz na słońcę czując jak
ciepłe promienie muskają moją twarz. Uklękłam na trawie i przymknęłam powieki.
Pozwoliłam sobię odpłynąć w świat marzeń. Nawet nie poczułam jak czyjeś silne
ramiona obejmują mnie i zagarniają do siebie.
~*~
Dobra.. wybaczcie za ten denny rozdział...
Jest beznadziejny, wiem xD
Chciałabym tylko zaznaczyć, że w następnym rozdziale będzie o wiele ciekawiej, pojawi się w końcu reszta trybutów, niektórzy zginą itp XD
I jednak postanowiłam, że nie naruszę książki Collins i Kate niestety zginie zgodnie z książką ;c
Następny rozdział pojawi się za około 3 - 4 dni c:
Przepraszam, że nie dodawałam tak długo ale poprostu nie miałam weny i jak wynika z tego rozdziału, nadal jej nie mam :((
Pozdrawiam :D //Kate.
~*~
Dobra.. wybaczcie za ten denny rozdział...
Jest beznadziejny, wiem xD
Chciałabym tylko zaznaczyć, że w następnym rozdziale będzie o wiele ciekawiej, pojawi się w końcu reszta trybutów, niektórzy zginą itp XD
I jednak postanowiłam, że nie naruszę książki Collins i Kate niestety zginie zgodnie z książką ;c
Następny rozdział pojawi się za około 3 - 4 dni c:
Przepraszam, że nie dodawałam tak długo ale poprostu nie miałam weny i jak wynika z tego rozdziału, nadal jej nie mam :((
Pozdrawiam :D //Kate.
Świetny rozdział *.* Nawet wymieniłaś Glimmer *.* Glimmer to moja ulubiona postać z całej trylogii *.* Szkoda, że Kate zginie ;C Mogłabyś przynajmniej zabić tego Peetę ;-; Ale to już od Ciebie zależy ;o Pewnie zrobisz tak, że Kate zginie razem z Glimmer ta jak w książce, że spadło na nich gniazdo os gończych ;-; Szkoda ;-; I nie mów, że rozdział jest głupi, bo jest świetny! ^_^
OdpowiedzUsuńCudowny blog ! Jak się cieszę że na niego wpadłam *-*
OdpowiedzUsuńAle dlaczego Kate musi zginąć? ;-;
Masz mega wielki talent ;3
P.s. Zapraszam do mnie : http://43glodoweigrzyska.blogspot.com/
Jeju kochana! Ten rozdział jest super, i nie zgadzam sie z tb, że zły bo zajebisty!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńhttp://cwiercwieczeposkromienia1.blogspot.com/ - nominowałem Cię do Liebster Blog Award!
OdpowiedzUsuńHej! Nominowałam CIę do Libster Awards , szeczgóły u mnie na blogu! http://69-igrzyska-glodowe.blogspot.com/2014/04/mam-wielka-przyjemnosc-ogosic-ze-moj.html
OdpowiedzUsuńHej! Super rozdział! Nie próbuj nawet mi wmawiać, że jest zły, bo dostanę kompleksów! :D
OdpowiedzUsuńSmuteczek, że ona zginie... :(
Weny Ci życzę i czekam na next!!! ;P
Chyba popsuł Ci się szablon... - powiadamiam :o
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny rozdział ??
OdpowiedzUsuńDzisiaj :)
OdpowiedzUsuń